Warsztaty czekoladowe były moim marzeniem od dawna, ale jakoś ciągle brakowało szczęścia aby się na nie dostać. W końcu jednak się udało dzięki Firmie Kenwood i konkursie zorganizowanym na ich fanpage´u. Warsztaty odbywały się w Akademii Czekolady Barry Callebaut w Łodzi. Grupa Barry Callebaut powstała w 1996 roku w wyniku fuzji dwóch koncernów czekoladowych z ponad stupięćdziesięcioletnią tradycją: francuskiej firmy Cacao Barry i belgijskiej Callebaut. Swoją siedzibę ma w Zurychu i jest światowym liderem na rynku wysokiej jakości produktów kakaowych i czekoladowych. Łódzka fabryka koncernu powstała w 1995 roku. Zatrudnia około 115 pracowników i sprzedaje swoje produkty nie tylko na terenie Polski ale także, krajów nadbałtyckich, Europy Środkowej i Skandynawii. W ubiegłym roku z fabryki wyjechało prawie 57.000 ton czekolad i wyrobów kakaowych. Przy fabryce zlokalizowana jest doskonale wyposażona zarówno w sprzęt jak i produkty Akademia Czekolady organizująca teoretyczne i praktyczne kursy zarówno dla profesjonalistów jak i osób dopiero zaczynających swoją przygodę z czekoladą.
Szkolenia prowadzi m.in. mistrz cukiernictwa Piotr Chylarecki. I to właśnie pod jego ndzorem mogłam wraz z wieloma innymi blogerkami, uczniami szkół gastronomicznych i profesjonalistami szkolić swoje umiejętności. Dowiedziałam się nie tylko jak temperować czekoladę i robić z niej różne dekoracje, ale poznałam różnice bo każdy rodzaj czekolady wymaga innego podejścia.
Naszym zadaniem na tych warsztatach było przygotowanie pod czujnym okiem mistrza czekoladowego tortu na bezglutenowym biszkopcie, z czekoladowym cremoux i przepysznym musem z białej czekolady o smaku marakui na bazie kremu angielskiego.
Później każdy mógł go udekorować jak tylko chciał i zabrać do domu by pochwalić się przed rodziną. Mój prezentował się tak i zapewniam, że smakował o wiele lepiej niż wygląda. Sporo jeszcze trzeba się będzie nauczyć.
A to przepyszny tort, który Pan Piotr przygotował dla nas i który mieliśmy okazję degustować w przerwie na lunch.
W przygotowaniu tortu niezwykle pomocne okazały się będące na wyposażeniu Akademii roboty kuchenne Kenwood Cooking Chef z funkcją indukcyjnego gotowania w misie. Nie trzeba było pilnować by krem angielski nam się nie zważył. Wystarczyło nastawić odpowiednią temperaturę, a Cooking Chef do niej podgrzał i jeszcze cały czas mieszał, by krem miał idealną konsystencję.
Jest rewelacyjny i już na niego zachorowałam. Kiedyś uważałam, że to mało przydatna funkcja, bo niby co ja miałabym w nim gotować. Teraz zmieniłam całkowicie zdanie i widzę dla niego mnóstwo zastosowań. Na razie będę się jednak musiała zadowolić jego wcześniejszą wersją czyli Kenwood Major Titanium, której jestem od trzech lat szczęśliwą posiadaczką.
Jestem ogromnie szczęśliwa i wdzięczna wszystkim, dzięki którym mogłam wziąć udział w tych warsztatach, zdobyć cenne doświadczenie, poznać wiele wspaniałych osób i spotkać się z innymi blogerkami m.in. Kasią z Gotuj z rodzinką, Asią z Królestwa Garów, Agnieszką z Coś dobrego i Ewą z Krainy tysiąca Smaków."
Jestem ogromnie szczęśliwa i wdzięczna wszystkim, dzięki którym mogłam wziąć udział w tych warsztatach, zdobyć cenne doświadczenie, poznać wiele wspaniałych osób i spotkać się z innymi blogerkami m.in. Kasią z Gotuj z rodzinką, Asią z Królestwa Garów, Agnieszką z Coś dobrego i Ewą z Krainy tysiąca Smaków."
Aronia
W Łodzi ? Czyli koło mnie !
OdpowiedzUsuńŚwietne warsztaty :)